Wszyscy to znamy, szczególnie jeśli korzystamy z Facebooka. Jeśli zdarzyło się tak, że kliknęliśmy „Lubię to!” przy dowolnym funpage propagującym fitness i „zdrowy” styl życia, to codziennie jesteśmy częstowani zdjęciami imponujących kobiecych i męskich sylwetek. Wyrzeźbiony six pack, smukłe, kobiece nogi, krągłe pośladki itd. Jesteśmy pod wrażeniem, podziwiamy i zastanawiamy się w duchu czy coś takiego jest do osiągnięcia przez „normalnego” człowieka.
Pomijając kwestię estetyki, moim zdaniem, dążenie szczególnie w przypadku kobiet, (które nie są naturalnie mocno szczupłe) do tak niskiego deficytu w tkance tłuszczowej, nie jest dobrą drogą do zdrowia.
Stety, niestety kobiece organizmy są delikatniejsze od męskich i mam tutaj na myśli zwłaszcza gospodarkę hormonalną i wszystko co z nią związane, szczególnie cykl menstruacyjny i ciążę. Aby nasz układ hormonalny prawidłowo funkcjonował potrzebujemy jakiejś ilości tkanki tłuszczowej i nasz organizm sam wie najlepiej ile 🙂 U jednej z nas będzie to 16%, u innej 26. Każda z nas ma swój punkt wagowy, do którego organizm przy odpowiednim wsparciu żywieniowym, redukcji stresu i aktywności będzie dążył. Nie oznacza to wcale sylwetki rodem z fitnessowych wybiegów. Tak zostałyśmy ewolucyjnie zaprojektowane moje drogie panie, że mamy rodzić dzieci oraz zapewnić sobie przetrwanie dzięki zapasom tkanki tłuszczowej. Czasy się co prawda zmieniły, ale nasz organizm nie idzie z duchem czasu 😉
Druga kwestia z jaką często spotykam się w internecie, to motywacje, które sprowadzają się do haseł typu „go hard or go home”, „zawsze jest czas na trening”, „nie ma że boli”. I o ile jesteś fitnessowym leniuchem to taka motywacja może okazać się pomocą, o tyle w przypadku ludzi ambitnych, perfekcjonistów czy takich, którzy tracą poczucie zdrowego rozsądku w kwestii treningu, może okazać się DESTRUKCYJNA.
Kiedy trening daje więcej złego niż dobrego?
1. Kiedy ćwiczysz podczas choroby.
2. Kiedy zarywasz noce, nie dosypiasz, mało odpoczywasz w ciągu dnia,
3. Trenujesz dużo cardio lub bardzo mocno siłowo wiele godzin w tygodniu,
4. Pijesz dużo kawy, energetyków i innych stymulatorów,
5. Masz dużo emocjonalnego stresu na co dzień,
6. Twoja dieta jest ubogoodżywcza, bogata w przetworzone węglowodany, z deficytem energetycznym i powoduje niestabilny poziom cukru we krwi.
Każdy z powyższych punktów to STRES dla Twojego organizmu. Trening również jest STRESEM. Zbyt dużo stresu = katastrofa hormonalna polegająca, na dużej produkcji kortyzolu. Im więcej produkują go nadnercza, tym mamy większy problem. Zaczyna się od tego, że nie potrafisz dobudzić się rano, a wieczorem ciężko ci zasnąć, po szybkim wstaniu z niskiej pozycji odczuwasz zawroty głowy, mimo ciężkich treningów nie tracisz tkanki tłuszczowej i zauważasz jej przyrost w okolicach brzucha, jesteś wiecznie zmęczony, potrzebujesz kawy w ciągu dnia lub drzemki.
TRENING jest czymś bardzo potrzebnym, ale z umiarem. Ćwicz mądrze i słuchaj co mówi Twój organizm. Jeśli będziesz go traktował jak idiotę, odwdzięczy się tym samym, z nawiązką.
Kult ciała jest wszechobecny. Pamiętajmy, aby w tym wszystkim kierować się rozsądkiem i przede wszystkim traktować dobrze nasz organizm. Zdrowie to nie zawsze żyły na brzuchu, a częściej piękna skóra, lśniące włosy, sprawny układ trawienny, endokrynologiczny czy nerwowy.
ps. foto znalezione w sieci.